Ośrodek kultury polskiej znajduje się w samym sercu Berlina, dokładnie naprzeciwko monumentalnej, ciemnej bryły katedry. Na wejściu do budynku przyklejona taśmą klejącą kartka A4 oznajmiała o lokalizacji lokalu wyborczego nr 3. W kolejce musiałem stanąć już na schodach. Frekwencja była dziś rekordowa. Potwierdził to pracownik instytutu, według którego na żadnych poprzednich wyborach nie było tylu głosujących. W trakcie czekania zacząłem rozmawiać z dziewczyną stojącą przede mną. Mieszka w Warszawie, do Berlina przyjechała na weekend. To jednak nie przeszkodziło jej w pójściu na wybory. Świetnie. Tym bardziej że, jak się okazało, głosujemy na tę samą partię. Niezależnie od czyichkolwiek preferencji, bardzo budujący był widok ludzi, którzy poczuli, że wreszcie mają na coś wpływ. Przyjemnie było patrzeć na obecnych, którzy w większości byli uśmiechnięci i dumni. Wszyscy czują, że nadchodzą zmiany. Coś się przemebluje, pewien układ zmieni się w inny układ, którego kształt zależy od nas wszystkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz