środa, 11 listopada 2015

Dzień z życia // rozwinięcie

Berlin o 5.30 rano jest chyba tak samo martwy jak każde inne miasto. Nieliczni nieumarli przemierzają puste ulice nasiąknięte chłodem i wilgocią. O tej porze strój najpowszechniejszy w S-Bahnie to poplamiony kombinezon roboczy. Smutne, zmęczone twarze, jadące na plac budowy z biednych obrzeżnych dzielnic. Pewnie większość myśli tłoczących się w tych niewyspanych głowach jest w moim ojczystym języku - reflektuję się. S-Bahn przemierza miasto nasypem, jednak tak wcześnie nie ma właściwie co podziwiać za oknami. Panuje ciemność. Na wyludnionym Hauptbahnhof wsiadam do ciepłego (wreszcie) pociągu. Czekam aż ruszy, ponieważ najtańszy bilet nie uwzględnia miejscówki i ktoś w każdej chwili może mnie z mojego siedzenia wyprosić. Za Sudkreuzem pogrążam się w myślach i wreszcie zasypiam. Gdy się budzę jest już jasno, a moim oczom ukazuje się inny kawałek świata. Mijam kamienne zamki wzniesione na pourywanych skałach. Mijam wsie, które swoimi domkami z muru pruskiego mówią mi wszystko o naturze pokoleń ich mieszkańców. Mijam wieże kościołów wyłaniających się zza wzgórz.

Wreszcie dotarłem. Dworzec w Weimarze zawiera w sobie właściwie wszystko, co każdy inny niemiecki Bahnhof. Tak jak w Italii, której stacje kolejowe stanowią chyba część narodowej tożsamości; w każdym razie patrząc na nie wie się od razu w jakim się jest kraju. Gdy opuściłem budynek, moim oczom ukazał się sielski obrazek małego niemieckiego miasteczka, którego ulice opadają łagodnie w dół zbocza. Godzina 9, ludzie nieśpiesznie zmierzający do pracy, kupowali jeszcze precle w przydworcowej piekarni. Słońce nadawało wszystkiemu łagodny wyraz. To nie Weimar był jednak moim ostatecznym celem, a Bleicherode. Miasteczko liczące 6000 mieszkańców jest idealnym dowodem na wyludnianie się Niemiec Wschodnich. Postanowiłem je więc zobaczyć. Wczoraj dzwonił doktorant, który pomaga mi w mojej pracy i zaproponował że z Weimaru mogę się tam zabrać z jego kolegą, który z ramienia firmy doradza ratuszowi w sprawach rozwoju.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz